Dzien byl krotki, o 5 rano pobudka,o 6 przejazd wynajetym samochodzikiem marki
Tata do Jhansi, to byly chyba najdluzsze 3,5h w moimzyciu :) Jazda samochodem Taty ma to do siebie, ze powoduje kiwanie sie glow podczas jazdy - u mnie gora-dol, u Tomka dookola :P
pozdrawiamy pana Tate. tworce imperium kiczu!:)
Pociag z Jhansi spoznil sie ledwie 40 min, wiec pelen komfort. Klasa 2tier, czyli 4 osoby w przedziale z klimatyzacja..
Zle zrobilismy- z powodu klimatyzacji wskoczylismy w bluzy, koce itd tymczasem za oknem bylo jakies 35 stopni ciagle:P
Wyjazd o 14, przyjazd do Bombaju zaplanowany na 7 rano.
Anegdotka - przechadzalem sie po wagonie i wyhaczyl mnie ziomek odpowiedzialny za roznoszenie poscieli po przedzialach. Znal angielski wysmienicie - "I know", "ok" i "yeah". Ale jakos sie dogadalismy i skombinowal nam mala butelke whisky (tutaj niektorzy mowia "biski" + 2 cole :)
Przelalismy whjusky do coli i saczylismy bez stresu. Jakas godzine pozniej przechodzila po wagonie policja i sprawdzala czy nikt nie pije alkohllu,bo to jest surowo zabrione w miejscach publicznych... ufff. This is cola,my friend :P
W przedziale jechalismy z profesorem Uniwersytetu w Delhi, z szanowna malzonka, takze rozmowy byly zacne i intelektualnie sie wysilalismy - polityka, historia, socjologia :)
Spimy.