Tym razem podroz byla chyba rekompensata za poprzednia, gdyz przebiegla bardzo spokojnie a towarzystwo bylo nadspodziewanie grzeczne i kulturalne:)
W pociagu w koncu sprobowalismy chinskiej zupki, z 3 razy wiekszej niz nasze "polskie chinskie". Calkiem dobre, choc powstaly lekkie zawirowania w zoladku (na razie bez konsekwencji :)). W czasie podrozy minelismy b. popluarny Kamienny Las niedaleko Kunming - wyglada to jak las, tylko zamiast drzew sa male skaly a ziemia jest czerwone. Nawet lepiej bylo to widac z pociagu niz bysmy sami tm pojechali np. autobusem, latwiej bylo nam ogarnac te wielka przestrzen.
Dojechalismy do Guilin w poludnie, taksowka i do hotelu. Hostel polozony w bardzo dziwnym miejscu, w jakims zaulku ale okazuje sie byc mila niespodzainka :) Najtanszy nocleg jak do tej pory a w pokoju jest nawet klimatyzacja, lazienka niestety 2m za pokojem:)
Umylismy sie (w koncu!), zmienislimy ubrania (w koncu!) i ruszlismy nie tracac czasu na dworzec autobusowy. Jedziemy do Yangshuo, miejscowosci legendarnej - polozonego miasteczka wsrod wielich formacji skalnych ktore dziwacznym sposobem wyrosly na plaskiej powierzchni (w googlach: Yangshuo, Guilin). Robi to NIESAMOWITE wrazenie!
Chyba widok nr 1 w Chinach jak do tej pory, mimo wczesniejszych przezyc.
W autobusie spotkalismy "cwaniaczka" ktory zaoferowal nam splyw rzeka Li niemal z samego Guilin do Yangshou. Z poczatku z podejrzliwoscia, potem z ufnoscia zdecydowalismy sie na taki rejs. Z 200 yuanow zszedl do 150, a LP podaje iz normalny koszt to ok 300-500 yuanow. Roznica tylko w czasie - tam 4h a my plynelismy ok 2. (i dobrze!).
COS PRZEPIEKNEGO. Wszystkie te olbrzymie skaly wyrastajace z plaskich lak staly po obu stronach rzeki, my plyniemy posrodku. Nie do opisania. Taki splyw Dunajcem, tylko jeszce 10 razy ladniejszy i niesamowity. W takich momentach czlowiek kleczy na kolanach przed natura...
Doplynelismy do Yangshuo (prawie, bo wysadzil nas troche wczesniej i musielismy dojsc a potem dojechac do centrum). Faktycznie - jest to miasto bardziej dla backpackerow niz dla lokalnej spolecznosci - duzo restauracji, targow, sklepow i hoteli. JEst to taka baza dla wszystkich turystow do wypraw wzdluz rzeki, rowerami po gorach czy po prostu pobytu w tych niesamowitych zakatkach.
Pochodzilismy, porobilismy zdjecia - zjedlismy super obiad (lemon chicken) dostalismy po piwie gratis i zawinelismy sie bodaj przedostatnim autobusem do Guilin. Przyjechalismy o polnocy. I teraz idziemy spac:)
Jutro zwiedzamy tarasy ryzowe z samego rana a potem centrum Guilin, na szczedzie nigdzie nie jediemy :)
Dobrej nocy!